Marysia i Ashwin poznali się na Słowacji, ślub jednak postanowili wziąć w swoich rodzinnych miastach. Jedna z ceremonii odbyła się w Bangalore, druga w Krakowie. Obydwie choć bardzo się od siebie różniły pokazywały, że prawdziwa miłość nie zna granic. Bangalore to indyjskie miasto przemysłowe, głośne, tłoczne, religijne, eklektyczne. Poruszając się po ulicach pozostajesz pod opieką Brahmy, Jezusa, bądź Mahometa. Rodzina pana młodego jest jednak wyznania hinduistycznego, dlatego ślub odbył się w świątyni, a przysięga małżeńska była składana przed Braminem. Przypieczętowaniem danego słowa było zawiązanie w sari panny młodej kokosa- symbolu dobrobytu i pomyślności. Choć dla europejczyka wiele ze ślubnych rytuałów było ciężkie do zrozumienia, to koloryt i różnorodność fascynowały.
Awesome, marriage is a milestone, a step towards turning love into something greater than itself. Time is it’s friend, if only we give in to believe in it. – all the best.
Pozazdrościć wyjazdu i jak sadzę wspaniałej przygody. Piękna opowieść, wyjątkowe zdjęcia. Szkoda tylko że jestem już po ślubie 😉
Przepiękne! Aż dech zapiera!
tak sobie myślę że zrobisz karierę, nie ma sie do czego przyczepić, pozostaje tylko oglądać! Powodzenia W.S.